Edit: Założyłam nowego ask'a jeśli Macie Jakieś pytanie dotyczące rozdziałów, bloga LuB czegokolwiek zapraszam .. :)
http://ask.fm/Bieber9469
```````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
Po tym jak Brayan wyszedł chwile porozmawiałam z Austin'em i poszłam do Ashley.
- Masz teraz czas ? - zapytałam przyjaciółki.
- Tak.. - odpowiedziała spoglądając na mnie.
- To chodźmy.
Gdy weszliśmy do pokoju odrazu udaliśmy się do mojej garderoby. Mam pełno róźnych stroi na wyścigi. Pewnie myślicie jaki jest strój na wyścigi. Otóż inne " dziewczyny " mają ubrane spódniczki, które nic nie zakrywają i
bluzki które są jak od 6 latki, takie małe. Na codzień podobnie się ubieram ale ja mam szacunek do samej siebie. One gdyby mogły to by się pieprzyły tam z wszystkimi. Także powracając do tematu, zazwyczaj ubieram
krótkie spodenki i top lub odcisły skórzany czarny komplet i do tego zwyczajne trampki. Szpilki tylko ubieram gdy gdzieś wychodzę w miasto lub na imprezy. Jeśli chcesz wygrać wyścig musisz dać z siebie wszystko.
Więc wkońcu wybrałam swój strój. Spojrzałam na zegar i pozostało mi tylko 9 godzin. Tak.. tylko 9. Musze jechać jeszcze do kosmetyczni z Ash, wybrać auto i popracować nad nim, wyspać się i pojachać na wyścig. To jest
mało czasu. Ja się ruszam jak mucha w smole, także przydało by się tak z 2 godziny dodać. Kończąc moją przemowe.. postanowiłam pierwsze zajechać do magazynu wybrać auto i popatrzeć czy coś nie trzeba z nim robić.
- Ash.. jedziemy do magazynu.
- Idę się przebrać.
- Ja też... a i weź coś na zmianę bo potem jedziemy do Amber.
- Jasne.- wziełam robocze ubrania i poszłam się przebrać, włosy pozostawiłam rozpuszczone. Spakowałam tylko do torby ubrania na zmiate i wyszłam z pokoju kierując się do salonu. Nikogo tam nie było, musieli być już w
magazynie.
-Ashh.. - zawołałam.
- Już idę słońce.
Nie cierpie jak się tak długo przygotowuje. Ona jest gorsza ode mnie. Szafe ma pełną nawet już " wylewają " się te jej ubrania, ale dalej nie ma w co się ubrać.
* Po 30 minutach *
- Witam cie słońce.. - podeszedł Austin i musnął moje usta.
- Tsaa cześć, przyszło coś fajnego ? - zapytałam od razu.
- Bugatti, Honda, Nissan, BMW Saleen, dużo ich.. chodź.
Poszłam za chłopakiem. Weszliśmy do dużej hali gdzie był nowy towar.
- Bray.. - Zawołałam brata, który rozmawiał z Jack'iem.
- Co ?
- Daj kluczyki od Veyron'a.
- Są w biurze.
- Austinnn... - popatrzałam na niego z nadzieją.
- Już idzę, ale najpierw buziak. - wskazał na swój policzek.
Wystawiłam wspazujący palec i pokiwałam nim by podeszedł do mnie. Nastawił policzek, przybliżyłam usta gdy on obrócił głowę i pocałował mnie w usta. Oderwałam się od niego.
-Możesz już iść. - wskazałam na biuro.
- Jasne.
Zatem ja podeszłam do mojego cuda. Po chwili się zjawił chłopak z kluczykami. Wziołam je od niego i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i wsadziłam kluczyki do stacyjki. Zapaliłam go i otworzyłam maskę.
- Jack.. - poraz kolejny zawołałam.
- Już idę.
Z nich wszystkich najbardziej dogaduje się właśnie z nim. Jest przystojny, ma poczucie chumoru, traktuje go jak mojego brata.
- Co się stało ? - zapytaj jak już koło mnie.
- Opony trzeba zmienić felgi też, dolać paliwa, i przemalować go na biały. A ja resztą się zajmę.
- To znaczy czym ?
- Pojade nim na myjnię.. - uśmiechnełam się uroczo.
- A terazzzz... - odwruciłam się by poszukać Ash.. oczywiście była przy moim bratcie.. nie rozumiem jej co ona w nim widzi. - Ashley jedziemy.
- Zaraz.. teraz nie mam czasu.
- Co proszę ? - krzyknełam. - Dobra jeśli chcesz to zostań tu i pomóż Jack'owi.
- Pożegnałam się zresztą i poszłam w stronę wyjśćia.
Słyszałam jak Ash mnie wołała, udawałam, że nie słysze i szłam dalej. Po chwili mnie dogoniła.
- O co ci znowu chodzi ? - staneła przede mną.
- Mi ? Chyba tobie, jeśli cie wołam to masz przyjść. To jest chyba zrozumiałe.
- A co ty myślisz, że ja będę na każde twoje zawołanie ? - fukneła.
Przybliżyłam się do niej tak, że dzieliły nas milimetry.
- To teraz pomyślmy za co kupiłaś sobie te wszystkie ubrania, auta którymi jeżdzisz skąd się wzieły hmm..? Gdyby nie ja zostałabyś dalej w pace, czasami się zastanów co do mnie mówisz. Nie obchodzi mnie to, że jesteś
moją przyjaciółką bo be ze mnie byłabyś nikim.. tak samo jak Austin, tylko on jest wdzięczny mi przynajmiej i reszcie. Jeśli coś ci się nie podoba to prosze wyprowadz się. Mam ciebie już po dziurki w nosie.
Patrzała tylko na mnie tym pustym wzrokiem.
- No właśnie, więc prosze cię zastanów się czy chcesz jeszcze mieszkać w moim domu. Bo jeszcze jedna taka akcja i skończysz tam gdzie zaczełaś.
Byłam nieźle nabuzowana. Całej rozmowie przyglądali się wszyscy co byli w magazynie. Napotkałam tylko wzrok Austin'a reszta patrzała tylko na Ashley. Przypomniało mi się, że miałam się przebrać zanim pojadę do
Amber. Szłam w kierunku łazienki
przy okazji koło szatyna. Chwyciłam rękę chłopaka i pociągnełam go lekko by ze mną poszedł. Weszliśmy do łazienki.
- Zamkin drzwi na zamek jakbyś mógł. - powiedziałam do niego.
- Mhm.. - tylko mruknął smutny ? Tak mi się wydaje,, chyba odebrał to jak kłóciłam się z Ash, że ich nie chce w domu.
Stanełam na przeciwko lustra i zaczełam poprawiać włosy. Austin oparł się o ścianę, która wyła koło mnie i przyglądał mi się.
- Coś się stało ? - spojrzałam na niego.
- Nie..
- Przecież widzę. - podeszłam do niego. - Hey.. spójrz na mnie.
Podniósł wzrok na mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie lubie ciebie smutnego.. uśmiechnij się. Ja się pokłóciłam z Ash.. nie odbieraj tego co powiedziałam do niej tak jakby was nie chciała. Jesteście ważni do mnie tylko teraz mnie tak poniosło.. dobrze ? - lekko się
uśmiechnełam.
- Dobrze.. - złączył nasze usta.
Obrócił nas tak, że ja teraz byłam pod ścianą a on tworzył tzw. " klatkę " trzymając ręce na kafelkach. Objełam jego szyję a on rękami zaczął jechać od moich pleców, aż do pośladków. Przeszedł mnie miły dreszcz. Mocno
ścisnął go podnosząc mnie i posadził na półce. Rozebrał mi bluzę, pogłębiając pocałunek. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że już 17:00.
- Spóźnie się do Amber - powiedziałam przerywając pocałunek.
- Nie bój się zawiose cię. - próbował złapać moje usta.
- Nie, nie ,nie odsuń się musze się przebrać i jedziemy.
Poslusznie się odsunoł i obserwował mnie uważnie. Wziełam swoją torebkę i poszłam do kabiny się przebrać. Po 3 minutch wyszłam i ponownie stanełam przed lustrem poprawiając makijaż. Austin obioł mniie z tyłu
i zaczął muskać moją szyję.
- Przesań.. rozprasza mnie to.. - zachichotałam.
Jeszcze bardziej się przyssał tworząc malinkę. Skończyłam poprawiać makijaż, chwyciłam swoją torebkę i podeszłam pod drzwi.
- Idziesz ? - zapytałam chłopaka, który stał przed lustrem.
- Jasne.. - odpowiedział... czy oni nie znają innych słów tylko " Jasne " , " dobrze ". Ughhhh.. Denerwuje mnie to.
Wychodząc z łazienki spojrzałam co Jack robi, napotykając Brayan'a, który tulił płaczącą Ashley. I niby teraz jest jej smutno ? Bo wszyscy się dowiedzieli jaka była przedtem, że była w więzieniu? Żałosna jest, nie lubie takich szmat.
W końcu to moja przyjaciółka, ale przepraszam powinna mieć do mnie szacunek.
Bray patrzał na mnie tylko takim wzrokiem mówiący " Potrzebne ci to było ? "
- Porozmawiamy w domy Bray, teraz się śpiesze.
- A ty gdzie Austin ? - zapytał go Brayan.
- Jadę zawieść Charl.
- Przyjedź tu potem, bo musze z tobą porozmawiać.
Wyszłam już na zewnątrz zaraz dołączył do mnie szatyn. Otworzył auto i od razu poszedł na swoje miejsce usiąść.
- Jaki dzentelmen z ciebie.. seryjnie. - powiedziałam do niego jak już siedziałam.
- Ahh tam i tak mnie kochasz.. - Przypomniało mi się jak tak samo mówił Konrad przed śmiercią. Potrząsłam głową by nie myśleć o nim bo bym się rozkleiła.
- Do Amber tak ? - zapytał patrząc na mnie.
- Tak.
* U Amber *
Weszłam do środka salonu wraz z Austin'em.
- Umm jest Amber ? - zapytałam podchodząc do jej uczennicy.
- Oczywiście, już ją poproszę.
- Dziękuje. - mruknełam.
Podeszła do nas Amb.
- Hej słońce - przywitałam się z nią.
- Hey.. dawno się nie widzieliśmy.
- Tak jakoś wyszło.
- Ja już będę leciał kochanie. - powiedział chłopak.
- Dobrze, zadzwonie później, do zobaczenia. - musnełam jego usta i poszła za Amber.
* Po 3 godzinach *
Po tym jak Amb się mną zajeła tzn. moimi paznokciami zadzwoniłam po Austin'a. Zjawił po po chwili i jechaliśmy już do domu. Weszłam do środka i zobaczyłam, że wszyscy siedzą w salonie .
- Hey.. - szukałam wzrokiem Jack'a ale go nie było. Wyciągnełam telefon i wybrałam jego numer.
- Jack ? - zapytałam jak odebrał.
- Co słonko ?
- Gotowy ?
- Za pół godziny będzie.. przyjechać pod dom, czy przyjedziesz do magazynu ? - zapytał.
- Umm.. sama nie wiem.. bo muszę jeszcze jechać na myjnię. Ahh.. ja przyjadę.
Rozłączyłam się poszłam na górę odświeżyć się. Umyłam ciało i włosy i owinełam się w ręcznik. Stanełam przed lustrem, do ręki wziełam szczotkę rozczesałam włosy, popsikałam odżywką i wysuszyłam. Natomiast na
twarz nałożyłam troszkę pudru, cieni, tusz, eye-liner i gotowa wyszłam z łazienki.
- Kurwaa Bray. - Zauważyłam chłopaka siedzącego na łóżku.
- Sorry nie wiedziałem, że wyjdziesz w ręczniku. - obrucił się.
- Czekaj idę się ubrać.
Po chwili wyszłam do niebiesko okiego.
- Co chcesz ? - zapytałam siadając koło niego.
- O co się pokłóciłyście ?
- A co nie było słychać ?
- Było... tylko .. - nie wiedział co powiedzieć.
- Zrozum mnie.. nie biore udział w tych wyścigach tylko dla przyjemności, robie po co by nie zadłużyć nas, sam przecież wiesz, że mamy długi.. musimy spłacić te auta.. Za niedługo jest wielki skok. On musi się udać, jak
to pójdziemy siedzieć. Z tego będzie kasa, bez niej nie da się żyć, więc daje z siebie wszystko by mieliście za co żyć. I gdyby zamkneła raz za kiedy tą buzie, było by wspaniale. Ale po co lepiej wkurwić mnie i kleić się do
ciebie tak ?
- Dobra rozumiem cię, ale pomyśl co ona miała przedtem hmm ..? Nic nie miała.
- No właśnie nic nie miała.. co ty mi powiedziałeś jak ich pierwszy raz zobaczyłeś.. przypomnij sobie.
- Że nie chce ich w domu i mają się wynosić.
- Otóż to .. a teraz bronisz tej małeś suki.. nie rozumiem cię Bray. Gdyby nie ja.. - przerwał mi.
- Tak tak, gdyby nie ty ona i Austin byli by nikim. Rozumiem, ale pomyśl co by było bez nich..
- Życie by potoczyło się nam inaczej.. i tak prędzej czy później trafimy do paki..
- Nawet tak nie mów.
- Bray.. to jest rzeczywistość... do ciebie dalej to nie dotarło co robimy. Kradniemy paliwo, auta i różne inne rzeczy. Zrozum to.. to nie bajka. To jest normalne życie, w którym każdy płaci za swoje czyny.
- Wiem.. - spóścił głowę.
- Przeprwasza, ale mam jeszcze 3 godziny.. muszę się sprężyć.
- Jasne.. Powodzenia. - wyszedł z pokoju.
Rozumiem, go broni swojej dziewczyny, ale też musi zrozumieć co ja czuję. Ughhh koniec..
Podeszłam do szafy z wyciągnełam biżurerię. Nałożyłam pierścionek, który dał mi Konrad, naszyjnik i kilka branzoletek. Pewnie zastanawiacie kim jest Konrad.. dowiecie się nie długo. Teraz nie mogę powiedzieć.
Spojrzałam na zegar.. pozostały mi jeszcze 2,5 godziny. Pojadę teraz do magazynu i później na myjnię.
* Godzina do wyścigu *
Właśnie wyjechałam z myjni.. postanowiłm, że pojadę jeszcze na cmentarz.
Zgasiłam silnik i poszłam nad grób Konrada. Jak na zawołanie przeszły mnie ciarki i nacisły do oczu łzy jak zobaczyłam imie i nazwisko wyryte na skrzynce. Usiadłam na ławcę i patrzałam na grób.
- Hey kochanie.. - starłam ręką pierwszą łzę. - Dawno mnie tu nie było.. stęskniłam się.. bardzo.. jak widzisz.. jadę na kolejny wyścig.. Nie wyrabiam już po woli.. jeszcze na dodatek ta kłótnia z Ash.. Chciałabym się teraz
do ciebie przytulić.. powiedzieć " kocham cię " .. - starłam kolejne łzy.. - Dlaczego Bóg mi cię odebrał.. rozumiem co robie.. to powinnam być ja .. - urwałam na chwilę, zagryzając mocno dolną wargę.
- Przepraszam, że się tak rozkleiłam.. ale sam rozumiesz.. brakuje mi cię.. i to cholernie... wiem, że teraz patrzysz na mnie z góry lub siedzisz koło mnie i powtarzając
" nie smuć się, każdy kiedyś umiera ", ale ja i tak tego nigdy nie zroumie.. mieliśmy wziąść ślub.. mieć 3 dzieci.. cieszyć się, że mamy siebie.. Najwidoczniej tak to musioło się skończyć.. także.. za nie długo wyścig..
życ mi szczęścia.. Kocham cię.. do zobaczenia kochanie... - starłam łzy, wsiałam i dotknełam jego grobu.
Zapaliłam silnik i pojechałam prosto na wyścig..
Zaparkowałam tam gdzie było miejsce. Odworzyłam lusterko poprawiajać makijaż, ubranie i włosy. Gotowa wziełam głęboki wdech i wypuściłam je po krutkim czasie. Wyszłam z samochodu.
Szukałam wzrokiem kogoś z przyjaciół, ale tylko życił mi się w oczy Bray z Ash.
Podeszłam do nich.
- Hey.. za ile wyścig ? - zapytałam.
- Za chwilę.
- Wiadomo już z kim jadę ?
- Podobno nikt go tu jeszcze nie widział.. nowy jest...
- Aaaa.. to pestka.
- Zobaczymy.
Spojżałam na niego groźnie.
- Żartowałam.. okey ? - zaśmiał się z mojego wzroku.
- Jasne jasne.. - także się zaśmiałam.
Spojrzałam na Ashley.. była przytulona do mojego brata.. wyglądała inaczej.. tzn. ubrała się inaczej.. spódnice biało niebieską miała do kostek i top biały i na to jeansową katanę a na stopach żymianki.
- Charll możemy porozmawiać..?odezwała się..
W tym samym czasie podeszedł do nas Austin i się przytulił do moich pleców, lekceważąc, że do mnie coś powiedziała.
- Hey skarbie. - musnął moją szyję.
Odwróciłam do niego i musnełam jego usta - Hey.
- Żygne zaraz.. - Brayan zazwyczaj tam mówi kiedy nas widzi razem.
- Dobra lecę już.. - powiedziałam do nich.. - Trzymajcie kciuki.
- Charll poczekaj.. - usłyszałam brunetkę.
- Tak ? - zapytałam uprzejmie.
- Możemy porozmawiać ?
- Jak nie widzisz śpieszę się na wyścig.. - powiedziałam pośpiesznie.
- Dobrze..
- Zobaczymy się po wyścigu lub w domu okey ? - uśmiechnełam się lekko by złagodzić sytuacje, bo wiem, że się częsie od środka.
- Jasne.. - powiedziała odchodząc.
- Hey.. Ash.. - zawołałam.
- Tak ? - odróciła się,
- Chodź tu.. - rozszeżyłam ramiona by przytuliła sie do mnie,
Podbiegła i przytuliła się mocno.
- Przepraszam - szepneła.
- Nie ma za co.. wkońcu jesteś moją przyjaciółką nie przez przypadek nie ?
- Tak tak..
- Dobra koniec tych czyłości.. bo zaraz ten przystojniak pojedszie bez mnie.
- Haha - zaśmiała się. - Leć już, trzymam kciuki. - klepła mnie w tyłek.
- Heyyy..
- Coo..? - zapytała chichocząc.
- Nie ważne, do zobaczenia.. - puściłam jak buziaka.
Zapaliłam silnik i od razu usłyszałam ten zajebisty klank.
Podjechałam na linię startu i po chwili dołaczył do mnie mój kompan.
Otworzyłam szybę on także to co zobaczyłam zbiło mnie z tropu..
- Cześć słonko.. znowu się spotykamy.
- Przypomnisz mi twoję boskie imię ?
- Jak mogłaś zapomnieć - dotknął klatki piersiowej.
- Wybacz słońce.. - uśmiechnełam się - To jak przymnisz mi je ?
- Justin.. a ty Charlotte nie ?
- Tak... mówiłam, że te imie jest boskie..
- Nie podlizuj się kochanie.. i nie nie wygrasz..
- Zobaczymy..
- Ile stawiasz ? - oblizał dolną wargę, rękę położył na kierownicy a głowę i reszta tłowia przekręcił w moją strone.
- 18 a ty ?
- Nie co mniej.. ale się pisze.. 18k.. - uśmiechnął się figlarnie. - Skarbie zmieniamy zasady gry ?
- Zależy na jakie. - spojrzałam na niego.
- Jak ja wygram to umówimy się na kolacje.. a jak ty wygrasz to .... to co byś chciała hmm ?
Ublizałam seksownie usta.. przymrurzyłam oczyi spojrzałam na niego - Ciebie.. - mruknełam.
Zaksztusił się własną śliną .. - Da się załatwić.. tylko podaj numer.. - znowu ten uśmiechh... mu za to płacą czy co ?
- Zobaczymy kto wygra..
- Powodzenia Skarbie - mrukął zamykając okno.
* Po wyścigu *
Zjechaliśmy za jakieś budynki i wysiedliśmy z aut.
- Mówiłam, że wygram..
- Oszukiławłaś.. widziałem to..
- Za szybko wcisnołeś nitro.. musisz nauczyć się to kontrolować.
- Spokooo.. tylko teraz.. Kiedy odbierzesz swoją nagrodę..
- Woo hooo... kto by pobysłał, że tak mi szybko ulegniesz.. - zaczełam się śmiać..
Tylko uśmiechnął się dalej patrząc na mnie..
- Pierwsze chce swoje pieniądze..
Podeszedł do auta i wyciągnął rulonik pieniędzy wręczając mi go.
- To co dasz się namówić na kolacje ?- zapytał
Usiadłam na maskę jego auta..
- Chce ci przypomnieć, że to ja wygrałam.
- Wiem skarbie, ale wspólna kolacja nie zaszkodzi.
- Zastanowie się..
- Będę po ciebie jutro o 17:00
- Heyy.. powiedziałam, że się zastanowie.
- I tak wiem, że się zgodzisz kochanie.. mnie się nie da odmówić.
- Dobra nich ci będzie, ale później mój brat Bray robi imprezę pójdziemy tam...
- Więc do zobaczenie jutro.. miłych snów skarbie.
Zeszłam z jego maski wsiadłam do swojego auta i pojechałam od razu do domu.
CDN
/ / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / / /
Dzien dobryyy ....!
Na sam początek przepraszam, ale nie sprawdzałam błędów.
Jak widzicie Nowy Szablon .. ZMIANA Głównej bohaterki .. i dodanie 3 nowych .. jeśli jeszcze Ich nie nie widzieliście na zajrzyjcie click here: Bohaterowie
Umm .. rozdział mi sie podoba siedziałam nad NIM kilka godzin ..
Do chyba Pierwszego tak Długi rozdział .. mam Nadzieje, Ze sie podoba .. :)
Jak widzicie .. poznajecie na razie Bohaterów.
Justin'a żart Troche Mało .. ale juz od następnego Rozdziału namiesza ...
Także .. Do następnego .. ♥
Talent:*
OdpowiedzUsuń