sobota, 31 maja 2014

Rozdział 003

Dzień dobry..! :) 

    Styczeń.. ostatni rozdział.. jestem tak zawiedziona, że nie dodałam nic wcześniej.. Nie wiem czy ktoś jeszcze ze mną został, ale mam nadzieje, że tak. Bo sama jak widzę, że ktoś nie dodaje rozdziału na bloga to się denerwuje.
Zastanawiam się co z drugim blogiem, jeśli byście mogli zajrzeć tam byłabym wdzięczna
http://justdowhatyoushould.blogspot.com/
Rozdziały spróbuje dodawać 1/2 razy na miesiąc..
No to miłego czytania.
_________________________________________________________________________________
- Cześć, jestem Justin. - powiedział.
-Sorry, ale jestem kompletnie zalana, nic jutro nie będę pamiętać, więc idę spać - obróciłam się do niego plecami i przymknęłam oczy. - Dobranoc.
- Położę się z tobą - słyszałam jakieś szmery i zanurzenie się łóżka pod jego ciężarem. - Dobranoc słonko.

Rano
Obudziłam się.. z niczym.. nic mnie nie bolało ani głowa, ani ciało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam chłopaka. Leżałam na jego umięśnionej klatce piersiowej a on trzymał moje biodra. Przeważnie w filmach jest tak jak jakaś kobieta budzi się przy mężczyźnie to patrzy czy ma coś na sobie.. to jest beznadzieje.. chyba czujemy co mamy a sobie. Więc miałam dalej na sobie sukienkę w której przyszłam. Powoli usiadłam wyplątywając się z ramion chłopaka. Popatrzałam na niego.. Skąd go znam.. Ahh to ten, któremu się przyglądała Ashely.

Nagle drzwi się otworzyły.

- Sorry, nie wiedziałem, że ktoś tu będzie - powiedział Brayan. Zamknął drzwi i po chwili je otworzył.. - Co ty tu kurwa rodzisz ? Jeszcze z jakimś palantem.
-Nie bój się, nie przespałam się z nim, chodź idziemy, bo go jeszcze obudzimy. - powiedziałam biorąc szpilki w ręce.

Zeszliśmy na dół i skierowaliśmy się do mojego auta.

- Skąd masz kluczyki? - zapytałam
- Leżały, więc wziąłem. Szukałem cię całą noc razem z Austin'em.
- Ahh Austin.. gdzie on jest hmm.. ? - zapytałam rozglądając się.
- W domu, zaniepokojony.. mogłabyś mu napisać sms'a.
- Przecież zaraz będziemy w domu.
- Jak chcesz.

Wsiedliśmy do auta, Bray odpalił silnik. Siedziałam w ciszy, nie lubię z kimś autem jeździć jako pasażer i to jeszcze MOIM autem.

- Wiesz, że dziś jest wyścig ? - popatrzał na mnie przez chwile.
- Nooo - przeciągnęłam.
- Czym jedziesz ? - zapytał
- A masz coś nowego ?
- Będzie coś popołudniu.
- To jeszcze zobaczę co przyjdzie.
- Mhm.

Po chwili byliśmy już pod domem. Brayan zaparkował a ja natychmiast wyszłam.

- Gdzieś ty była ? - nawet nie zdąłyłam zamknąć drzwi a Austin był już przy mnie.
- Na imprezie ? - wyminęłam go kierując się do pokoju.
- Nie skończyłem z tobą.
- Zamknij się, jak chcesz pogadać to później teraz nie mam czasu, przekaż to Brayan'owi i Ashley.

Gdy tylko weszłam do pokoju, to poszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie cały brud. Po dłuższym czasie wyszłam owijając się ręcznikiem. Stanęłam przed umywalką i przetarłam ręką lustro, które było zaparowane. Przejrzałam się i nałożyłam krem nawilżający. Umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Byłam głodna, ale najpierw postanowiłam się ubrać.

Zeszłam na dół mijając po drodze Ashley.

- A ty co nie poznajesz ludzi ? - zapytała mnie.
Popatrzałam na nią. - Jeszcze widzę Ash, ale dziękuje, że się troszczysz.
- Gdzie byłaś, martwiliśmy się o ciebie.
- Na imprezie, jeśli pamiętam to byliście ze mną. - spojrzałam na nią przestawiając na chwile robić kanapki.
- Owszem byliśmy, ale ty później zniknęłaś. Austin chciał już na policje zadzwonić.
- Nie obchodzi mnie to. - po chwili przemyśleń. - przecież gdy by zadzwonił zgarnęli by nas, on jest jebnięty ?

Wyszłam z kuchni i szłam w kierunku Austin'a.

- Czy ty kurwa jesteś normalny ? - krzyknęłam, jak już byłam przy nim. Wszyscy popatrzeli na mnie jakby ducha zobaczyli.
- O co ci chodzi ?
- Nie udawaj  niewiniątka, jeśli chcesz to dzwoń na psy, zgarną nas.. tego chcesz ?
- Możemy wyjść ?
- Nie, możemy tu mówić, nie przeszkadzają mi oni. - popatrzałam na nich wszystkich co siedzieli w salonie. - Więc ?
- Co ?
- Chcesz dzwonić na policję..? wyciągnęłam z tylnej kapsy telefon wpisując numer i rzuciłam go jemu. - Proszę dzwoń..
- Co ty kurwa robisz ? - nacisnął szybko czerwoną słuchawkę.
- Co już nie chcesz dzwonić ?
- Martwiłem się o ciebie. - Wstał z kanapy i popatrzał mi głęboko w oczy.
- Nie obchodzi mnie to. - Obróciłam się do niego tyłem i poszłam dalej przygotowywać sobie kanapki.

Nalałam sobie soku i wyszłam kierując się do pokoju po drodze napotykając smutny i zatracony wzrok Austin'a.

Weszłam do pokoju położyłam się na łóżku biorą przy okazji szklankę soku i talerz z kanapkami. Zaczęłam jeść i usłyszałam pukanie.

- Proszę ..

Do pokoju weszła Ashley.

- Możemy porozmawiać ?
- Jasne siadaj.
- Coś się stało ?
- Nie dlaczego ? - popatrzałam na nią.
- Wydajesz się jakaś inna, gdzie byłaś całą noc ?
- W pokoju z jakimś chłopakiem.. spokojnie nie przespałam się z nim.
- Wiesz kim on był ?
- Tak.. wczoraj się mu przyglądaliśmy - uśmiechnęłam się.
- Naprawdę ?
- No tak.. Umm dziś wyścig, więc pomożesz mi się przygotować ? - zapytałam z nadzieją.
- Jasne, o 00:00 jest c'nie ?
- Tak tak.
- Mogę się o coś ciebie spytać ?
- Co jest ?
- Czemu jesteś taka do Austin'a ? On nic ci nie zrobił. Każdy kiedyś umiera, jedni później drudzy szybciej. To jest jak z jazdą autem. Raz jeździmy tak szybko, że nie da się tego opisać a raz powoli żeby nam się nic nie stało. Musisz to w końcu zrozumieć.

Poczułam jak napływają mi łzy do oczów.

- Wiem, ale dlaczego to go spotkało ? Nie rozumiem tego. Musze coś załatwić i później przyjdę do ciebie okey ?
- Dobrze.. narazie.
- Mhm.

Wytarłam łzy i wstałam by iść porozmawiać z Austin'em. Gdy już byłam pod jego drzwiami wahałam się by zapukać.

W końcu zapukałam nic nie usłyszałam więc powtórzyłam czynność. Nic.. cisza...Otworzyłam powoli drzwi i zobaczyłam, że leży na łóżku słuchając muzyki. Podeszłam bliżej i usiadłam koło niego na łóżku. Popatrzałam na niego, nie zwracał uwagi, że jestem koło niego. Zdjęłam moje papcie i położyłam się koło niego kładąc głowę na jego klatkę piersiową a nogę dając między jego nogi.
Szatyn zdjął słuchawki z uszu i objął mnie.

- Przepraszam.. - powiedziałam patrząc na niego.
- Już dobrze, wiem źle chciałem zrobić, ale sama rozumiesz.

Bez zastanowienia pocałowałam go. Oczywiście odwzajemnił od razu tym samym. Przewracając nas brązowo oki teraz był nade mną jedną rękę miał pod moją bluzką na biodrze a drugą się podpierał zaś ja miałam zawinięte ręce na jego szyi.

- Austin.. towar przyszedł pośpiesz się. - Brayan wszedł do pokoju.. naprawdę musiał to przerywać ?

Uduszę go kiedyś.
Odrywają się od siebie popatrzeliśmy na niego.

- Sorry, następnym razem zamknijcie drzwi na klucz.