wtorek, 28 października 2014

Rozdział 010

Zabije kiedyś Brayan'a za jego niewypalony język. Spojrzałam na Austin'a, stał cały napięty i wbijał wzrok we mnie. Nie wiedziałam co w tej chwili zrobić, bo przecież nic takiego nie robiliśmy z Justin'em. No, ale on przecie z tego nie wie.. i na dodatek nie wiem jak to wszystko odkręcić.
Spojrzałam na Ashley, ona sama nie wie co zrobić.
- My nic takiego nie robiliśmy. - powiedziałam wreszcie  patrząc na moje ręce.
- Ale przecież, nie musisz się nam tłumaczyć. - powiedział Bray.
- Muszę.. chcieliśmy wam pokazać jak to .. - nie dokończyłam bo przerwał mi Justin.
- To było tylko dla zabawy.. - spojrzał ukradkiem na Austin'a. - A jeśli przez to ma być kłótnia, to sorry mi nic nie zrobiliśmy. - dodał po chwili.
I cisza.
Każde z nas patrzy na siebie nie odzywając się. Irytuje mnie trochę ta sytuacja.
- Idę do siebie. - powiedziałam i wyszłam z kuchni.
Usłyszałam, że ktoś za mną idzie. Za pewnie Justin. Weszłam do pokoju i od razu położyłam się na łóżku przymykając oczy.

- Wstawaj piękna - powiedział Justin.
- Która godzina ? - zapytałam przecierając oczy.
- 13.45
- Ochh.. tak długo spałam .. - usiadłam po turecku na łóżku.
- Jesteś głodny ? - zapytałam spoglądając na niego.
- Nie.. będę się już zbierał.
- Jasne.. odprowadzę cię.
Wstałam z łózka i ubrałam szybko jakąś bluzę, bo zrobiło mi się trochę zimno i razem zeszliśmy na dół.
Otworzyłam drzwi i wyszliśmy na zewnątrz. Było nawet chłodnawo.
- Dziękuje za kolacje. - powiedziałam.
- Nie musisz dziękować.. świetnie się bawiłem. - podszedł bliżej.
Nie, nie, nie.. nie zbliżaj się.. tego już za wiele.. nie mogę mu na to pozwolić.
- Justin.. - położyłam mu ręce na klatce piersiowej, bo już był za blisko. - Musimy zwolnić, za dużo już ci pozwoliłam, byś do mnie się zbliżył.
- Rozumiem - spuścił głowę w dół .
Po chwili podniósł wzrok na mnie.
- Zapędziłem się trochę.. przepraszam.. - uśmiechnął się lekko. - Do zobaczenia następnym razem.. odezwę się nie długo.
- Jasne.. Cześć - uśmiechnęłam się.
- Na razie mała. - puścił mi oczko i odwrócił się i poszedł.
Weszłam do domu i skierowałam się do kuchni po coś do picia.
- Już poszedł - odezwała się Ash.
- Tak. - podeszłam do lodówki i wyciągnęłam zimną wodę.
- Wy serio nic nie robiliście ?
- Tak.. - wyciągnęłam jeszcze szklankę i nalałam wody i odstawiłam ją na miejsce. - I przestań drążyć temat.. wiesz jaka Ashley jestem.. - dodałam wychodząc.
Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku myśląc co dziś robić. Muszę posprzątać cały dom, załatwić sprawy z wyścigami, znaleźć czas na naukę i porozmawiać z Jack'iem oraz pojechać z nim do warsztatu. Upiłam trochę wody i postawiłam na biurku.
Weszłam do pokoju Ashley.
- Do salonu teraz. - powiedziałam i wyszłam.
Powtórzyłam tą czynność z każdym pokojem po kolei. Zeszłam na dół i stanęłam przed telewizorem by wszyscy mnie dobrze słyszeli i widzieli. Po niedługiej chwili wszyscy się zjawili w salonie.
- Mam mało czasu a wiele musimy dziś zrobić.. - przerwałam i spojrzałam na wszystkich.- Z racji tego, że nie poszłam dziś do szkoły to mamy parę zadań do roboty.. także Ashley sprząta dom, bo nie był sprzątany w sobotę i zanim zaczniesz się wykrzywiać to jest to ostatni raz jak każdy z was będzie sprzątał tu dom. Zamawiam sprzątaczkę i ogrodnika. Mamy duży dom i ja ani Ashley nie będziemy tracić tyle godzin by coś robić w domu. Chłopaki pojadą do warsztatu i będą robić to co zawsze. Ja jadę załatwić wymienione przed chwilą osoby.. i przyjadę później do was do warsztatu by załatwić ważne rzeczy. - uśmiechnęłam się do wszystkich widząc ich takich skupionych na mojej osobie. - Każdy chyba wie co ma robić... jakieś pytania  ? - zapytałam.
- Nie ma .. to dobrze.. - odwróciłam się by wyjść i pójść do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie głos brata.
- Szefowo a to nie ja powinienem wszystko mówić ? - zapytał śmiejąc się.
- Haha - zaśmiałam się - Nie śmieszne.. Brayan powiedzmy szczerze wszyscy wiedzą jaką cipką jesteś w tych rzeczach.. więc jak na razie biorę to na siebie i ja dyryguje.
- Coś jeszcze ? - zapytałam ponownie.
- Nie.. - odpowiedział Jack.
- Świetnie.. Teraz każdy robi to co kazałam .. ahh i Bray jak będziesz mieć wolne to przyjdź do mnie wieczorem.. - powiedziałam i wyszłam.
Weszłam do swojego pokoju i skierowałam się do garderoby po ubrania. Wybrałam pierwsze lepsze ubrania i ubrałam je na siebie.. na dodatek związując włosy w kok dodając jeszcze opaskę. Przewiesiłam jeszcze torebkę sportową z długim paskiem i byłam gotowa. Zeszłam na dół i zauważyłam tylko Ash w kuchni jak sprząta.
- Ja już lecę.. będę za około 3/4 godziny.. - uśmiechnęłam się do niej - miłego sprzątania - powiedziałam i wyszłam zabierając po drodze z wieszaka kluczyki od Audi r8.
Wsiadłam do auta dając obok torebkę i odpaliłam silnik. Wyjechałam z posesji i ruszyłam w nieznanym mi kierunku. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go szybko z torebki i odebrałam nie sprawdzając kto dzwoni.
- Halo ? - zapytałam.
- Cześć.. Charlotte - powiedział Justin.
- Justin ? Co tak szybko się odezwałeś.. w ogóle się odezwałeś dziwne.. - Przytrzymałam ramieniem telefon by zmienić bieg.
- Czemu dziwne ?
- Bo myślałam, że to tylko jednorazowa przygoda.
- Nie.. przecież ci mówiłem, że się świetnie bawiłem i zadzwonię.
- No tak, ale przecież..
- Słuchaj co robisz dziś wieczorem ? - zapytał przerywając mi przy tym.
- Dziś jestem zajęta może jutro dopiero.
- Jeszcze lepiej ..
- Justin.. jadę autem muszę kończyć.
- Dobra... Na razie - zaśmiał się i rozłączył.
Czemu on się śmiał ?
Stanęłam na światłach i spojrzałam w prawo. Stał tam Nissan 370z  miał zaciemnione szyby więc nie widziałam kto prowadzi. Chyba ten ktoś zauważył, że się przyglądam i otworzył szybę..
- Cześć mała.. - uśmiechnął się Justin.
No nie wierze.. naprawdę.. także otworzyłam szybę.
- Śledzisz mnie czy co ? - zapytałam.
- Mam lepsze rzeczy do roboty złotko.
- Nie słodź mi tak..
- Pamiętasz nasz wyścig ?
- Trudno go zapomnieć Bieber .. Przegrałeś z babą..  - zaśmiałam się.
- Ja tak tego nie wspominam.
Spojrzałam na światła i właśnie się zmieniały na pomarańcz.
- Na razie Bieber.. - pomachałam mu i odjechałam wrzucając od razu dwójkę.
Przyśpieszyłam jeszcze trochę i ponownie zmieniłam biegi. Po chwili Justin mnie dogonił i jechaliśmy w równym tempie. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej by go wyprzedzić i skręcić w prawo dwa pasy dalej.
Tak jak chciałam zrobić to zrobiłam i po 4 budynku skręciłam na parking.

- Halo ? - zapytałam odbierając telefon.
- Za ile będziesz ? - zapytał Brayan.
- Za 30 minut, bo jeszcze muszę zjechać do Amber.
- Czekamy na ciebie - powiedział i się rozłączył.
Po 15 minutach byłam pod zakładem dziewczyny. Wzięłam torebkę i weszłam do środka.
- Cześć.. jest Amber ? - zapytałam jakiejś młodej dziewczyny.
- Teraz jej nie ma.. wyszła 10 minut temu, przekazać coś ? - zapytała uśmiechając się.
- Nic.. - odwróciłam się.. - Albo tak.. przekaż jej jak tylko się zjawi tu to ma do mnie zadzwonić.
- Dobrze, do widzenia - powiedziała.
Ponownie weszłam do auta i odpaliłam silnik. Wyjechałam i skierowałam się da naszego warsztatu. Wjechałam z boku i wyszłam z auta i weszłam do budynku.
- Co my tu mamy ? - zapytałam podchodząc do gabinetu Jack'a.
- 3 Marki po 2 gabloty.
- Jakie marki ?
- Nissan, Laferrari  i Supra.
- A jakie konkretnie modele ?
-  GTR, Wallpaper i Supra tuning hd.
- Pokaż papiery.
Podał mi papiery.. tych 6 gablot.  Usiadłam wygodnie na kanapie i spojrzałam na kartki. Laferrari jest pojedynczy, Nissan potrójny, Supra jedna i Audi SR
- Jack.. jest tylko jedna Supra i Laferrari.. A Nissan'a jest 3 (1, 2, 3 ) i jedna Sr'ka.. - spojrzałam na niego z nad kartek .. - Spojrzałeś choć raz na te papiery ?
- Nie miałem czasu, bo wymieniałem olej.
- A co robili  Tom, Bray, Austin i Paul ? - zapytał podirytowana.
- Sprawdzali Auta.
- Do następnego wyścigu jest 1,5 miesiąca..
Wstałam z kanapy i podeszłam pod drzwi.
- Do mnie - krzyknęłam i ponownie zajęłam poprzednie miejsce.
- Tak ? - zapytał Paul i Tom
- Wyścig jest za 1,5 miesiąca, ale to nie znaczy, że nic nie będziemy robić.. mamy w cholerę roboty.. a wy sobie auta sprawdzacie.. możecie to zrobić w godzinach wieczornych.. jak mnie nie ma...
- Młoda wyluzuj.. - powiedział Bray. - Wyrobimy się.
- Tak ..? - zapytałam i założyłam ręce na klatkę piersiową. - To co mamy do rooty ?
- W sobotę jedzie cysterna z dwiema tonami paliwa.. później w wyścigu jedzie Paul i Austin jeszcze tego nie załatwiłem ale pojadą i chyba to tylko tyle.
- Zapomniałeś dodać, że sprowadzamy nowe auta i części do tego.. ale to już później.
- Po co części ..?
- A ty się urodziłeś wczoraj ? No chyba nie.. - urwałam biorąc głęboki oddech.- bierzcie się do roboty.. Jack zostaje ty ze mną Paul i Austin sprawdzają olej w r8, koła wymienić, lampy i zawieszenie nowe dać.. I jak coś jeszcze trzeba zrobić to zawołajcie mnie. Natomiast Tom sprawdzisz części do aut, które zaraz ci przyniosę na kartce. A ty kochany braciszku idziesz załatwić wyścig na tą sobotę i niedziele i na następne 2 tygodnie .. CODZIENNIE w przyszłym tygodniu..   i następnym tylko 3/4 razy.. oprócz niedzieli i środy. - Zrozumiane ?
Wszyscy pokiwali głowami.
- Powodzenia.. - odwróciłam się do Jack'a.
- Tylko Supra będzie tuningowana ?
- Chyba tak, ale jeszcze to sprawdzę.
- Dobra.. idę do siebie. albo jeszcze nie posiedzę tu z tobą,  aż tego nie zrobisz..
Po 10 minutach Jack dał mi wszystkie potrzebne informacje wstałam z kanapy jeszcze wzięłam torebkę i wyszłam z jego biura i przeszłam parę kroków i weszłam do swojego gabinetu. Zapaliłam światło i wyciągnęłam z torebki telefon i położyłam go na biurku i sama siadłam przy nim.

Po 2 godzinach byłam już w domu. Od razu weszłam do kuchni i zaczęłam robić obiad.. chłopcy będą z godzinę więc mam czas.
- I jak tam sprawy ? - zapytała Ash wchodząc głębiej do pomieszczenia.
- Dobrze .. Austin i Paul sprawdzili r8 twoją i pojedziesz chyba w przyszłym tygodniu 2 razy i jeszcze w następnym.
- Co tak dużo ich ? - zapytała lejąc soku do szklanki i siadając przy wysepce.
- Musimy zarobić.. mamy długi wiesz o tym.. paliwo będzie w niedziele w nocy, sprzedamy je i 1/4 długu już pójdzie plus jeszcze wyścigi i będzie wspaniale.
- W czwartek w nocy próbujemy auta.
- Mam do ciebie sprawę..
- Jaką ? - spojrzałam na dziewczynę
- No wiesz.. z Brayan'em.
Spojrzałam na nią dziwnie.. o co jej chodzi ?
- Mów - zaprzestałam swoim czynom i dalej na nią patrzałam.
- No wiesz.. Chyba się w nim zakochałam..
Że co proszę ?
-----------
Na samym wstępnie chce zaznaczyć, że nie wiem co dzieje się znowu z blogerem, że nie otwierają się linki.
Z góry przepraszam, ale to nie moja wina.
Już nie długo rusza moje nowe opowiadanie na drugim blogu. ALE to nie znaczy, że zostawię ten blog. Mam na niego wiele planów. Będą chyba z 2  lub 3 części tego opowiadania. Mam już zaplanowane od początku do końca co w nim będzie ( oczywiście mówię o tym opowiadaniu ). Podam wam w późniejszym terminie link do niego.. :)
Wracając do rozdziału.. to dość długi jest.. bo miałam czas na niego.
Mam teraz troszkę problemów ze zdrowiem.. i jeśli nie będzie rozdziału cały miesiąc , to nie martwcie się o to.. bo pamiętam o tym. Teraz już regularnie prowadzę te opowiadania.. ( mam nadzieje, że zauważyliście to)
Koniec ogłoszeń parafialnych i do następnego ;_;

sobota, 11 października 2014

Rozdzial 009

Obudziły mnie jakieś szelesty. Otworzłam lekko oczy i zobaczyłam pijaną Ashley. Potknęła się i upadla na podłogę, zaczęła się głośno śmiać. Ucisk na moim brzuchu sie wzmocnił. Odwróciłam głowę i zobaczyłam śpiącego Justin'a. Położyłam dłoń na jego i podniosłam by mnie puścił. Wstałam by pomóc przyjaciółce, delikatnie ja podniosłam i zaczęłam iść w stronę drzwi ale ponownie się wywróciła.
- Ash.. ciszej wszyscy śpią. - szepnęłam do niej, by była ciszej.
 - Charl kochanie.. gdzie jest twój seksowny braciszek?
- Za pewnie z jakąś dziwka..
- Ja mu dam z jakąś dziwka leżeć w łóżku - krzyknęła.
- Przymknij się.. i wstawaj i idziemy do łóżka.
- Ale ja chce do Brayan'a.
- Dobrze już idziemy.. tylko ciszej.
Wyszłyśmy z mojego pokoju i poszliśmy w kierunku pokoju Brayan'a. Otworzyłam lekko drzwi i dziewczyna popchnęła mnie by dostać się do pokoju.
- Z kim ty kurwa śpisz ? - krzyknęła.
- Co się dzieje - zobaczyłam jak przewraca się na drugi bok by zobaczyć nas.
- Ashley jest pijana.. sam rozumiesz.
Chłopak usiadł na łóżku.
- Kochanie mogę spać z tobą ? - zapytała dziewczyna.
- Jasne, tylko się rozbierz.
- Wolę byś mnie ty rozebrał.
Podeszła do niego i chwyciła się jego ramion, bo by znowu upadła. Chłopak zaczął powoli rozpinać jej sukienkę i powoli wsunął ją tak, że Ash była w samej bieliźnie.. Umm może już powinnam iść ?
- Radź sobie z nią sam, idę spać. - odwróciłam się i podeszłam do drzwi i się jeszcze raz odwróciłam. Zobaczyłam jak już leżą na łóżku obściskując się.. - Dobranoc - dodałam i wyszłam śmiejąc się. Jedynie co teraz chce to położyć się w łóżku i zasnąć i obudzić się dopiero w południe. ALE chwilaa.. Czy jutro jest poniedziałek.. O nieeee.... szkoła.. nie wiem czy dam rade wstać.
Weszłam do pokoju i od razu zobaczyłam, że Justin już nie spał.
- Gdzie byłaś ? - zapytał uważnie mi się przyglądając.
- Musiałam Ashley odprowadzić do pokoju Bray'a, bo by sobie nie poradziła.- powiedziałam i odsunęłam trochę kołdry by się położyć.
- Czemu nie śpisz ? -zapytałam.
- Obudziłem się i czekałem na ciebie.
- To idziemy spać teraz. - uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam się tak, że widział moje plecy.
- Mogę ? - zapytał.
Nie wiedziałam o co mu chodzi ale po sekundzie no może dwóch poczułam jak się przytula do mnie. Położyłam rękę na jego dłoń i przycisnęłam ją do mojego brzucha. Tak wiemm za dużo mu pozwalam.. ale on jest taki..
- Ohhh... Brayan... Ohhh.. - przerwały mi przemyślenia jakieś jęki.
Usłyszałam za sobą śmiech chłopaka.
- Bożee... przepraszam cię, że musisz to wysłuchiwać.
- Nie masz za co przepraszać. - pocałował mnie w głowę i dalej się śmiał.
Ashley jęczała co raz głośniej.
- Nie wytrzymam tego. - oburzyłam się.
Szatyn się nachylił tak,że jego usta były przy moim uchu.
- Ochh Charlotte.. mmm... jak przyjemnie. - zaczął pojękiwać.
-  Jeszcze ty dzięki wiesz...
- Kontynuuj.. za mnie. - obrócił mnie przodem do niego.
- Chyba cię pogięło. - pokręciłam głową - Nie zrobię tego
- Niech myślą, że też się dobrze bawimy.
- Nie.
- Jak chcesz.
Położył się już bo cały czas się opierał na łokciu gdy ze mną rozmawiał. Jęki ucichły a ja zastanawiam się nad jego słowami. " Niech myślą, że też się dobrze bawimy "
Ale co oni sobie pomyślą.. kurdeee a co mi tam.
- Justin - pisnęłam cicho... - Mmmm.
- Ahh jednak dałaś się przekonać.
- O jejku... mmm.. szybciej
- Mogę wykonać twoją..
- Zamknij się w końcu i mi pomóż. - przerwała mu.
- Charlotte... o takk... mmm..
- Aaaa - krzyknęłam głośniej.
Jeszcze chwilę tak pojękiwaliśmy ale daliśmy sobie z tym spokój i tak wiem, że nas słyszeli bo byliśmy głośniejsi od nich.
Zasnęliśmy koło 2 w nocy ale przed zaśnięciem jeszcze wymieniliśmy kilka zdań.

- Wstawaj piękna. - poczułam jak muska mój policzek
- Uhgg.. która godzina ? - zapytałam przecierając oczy.
- 9.18
- Kurde .. zaspałam do szkoły. - usiadłam na łóżku i spojrzałam na chłopaka.
Przyglądał mi się cały czas.
- Coś mam na twarzy ? - zapytałam
- Piękna jesteś.. dlatego się przyglądam.
- Idę pod prysznic.
- Dobrze, poczekam na ciebie.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Nie chciało mi się brać długiej kąpieli więc dlatego to potrwało tylko 10 minut. Owinęłam się w ręcznik i podeszłam do umywalki , umyłam zęby i rozczesałam włosy, nałożywszy odżywkę od razu wysuszyłam je. Na twarz nałożyłam eye-liner i tusz.  Zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam ubrań.
- Justin ? - zawołałam.
- Tak ?
- Kurde... - powiedziałam szeptem - mógłbyś się odwrócić ...
- Jasne
- I tak wiem, że tego nie zrobisz..
Otworzyłam drzwi i wyszłam szybko przechodząc do garderoby. Wyciągnęłam szybko czystą bieliznę i ubrania na dziś. Zamknęłam drzwi i ubrałam się w to co przygotowałam.Przeczesałam ręką włosy i spojrzałam na siebie w lustrze. Wyszłam po chwili a chłopak dalej leżał w łóżku.
- Wstawaj piękny - powtórzyłam jego słowa tak samo jak on mnie rano obudził.
-  Za buziaka wstanę.
- Pomarzyć sobie możesz.
- Nie to nie. - odwrócił się do mnie plecami.
Już chciałam coś powiedzieć, ale usłyszałam dźwięk smsu. Podeszłam do szafki nocnej by odczytać sms.
Od Nieznany :
Coś ci kochanek z łóżka nie chce wyjść.
Zatkało mnie. Ponownie ktoś mnie obserwuje. Mam już tego dość.
Muszę w końcu powiedzieć o tym Brayan'owi.
- Ktoś ważny ? - zapytał
- Nie.. - uśmiechnęłam się.
- Idę na dół zrobić śniadanie - dodałam i nachyliłam się i dałam mu szybkiego buziaka. - Teraz już chyba możesz wstać.
Wstałam z łózka i wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni.

Nie powinnam tero robić.. Za dużo mu pozwalam. muszę przystopować. To do mnie nie podobne.. owszem brakuje mi Nikodema, ale nie mogę sobie ta takie coś pozwalać. Jesteś ciekawa co się stanie jak już wyjdzie z moje domu, czy się jeszcze spotkamy. Czas okażę.. no chyba, że to była tylko jednorazowa przygoda.
- I co tam robisz ? - wyrwał mnie Justin stawając za mną gdy kończyłam jajecznicę ze szczypiorkiem.
- Pyszne śniadanie. - uśmiechnęłam się lekko. - Weź talerz z kanapkami i postaw na stole.
- Dobrze mała - klepnął mnie w tyłek i zrobił to co mu kazałam tzn poprosiłam.
Wzięłam dwa talerze i nałożyłam jajecznicy.
- Smacznego - powiedziałam już kiedy siedziałam przy stole.
- Nawzajem.
Nie rozmawialiśmy podczas śniadania.. co chwile zerkaliśmy na siebie, ale nic nie mówiliśmy.
- Dziękuje, pyszne było - uśmiechnął się szatyn zbierając nasze talerze.
- Zrobię kawę.
- A ja pozmywam - powiedział chłopak odkręcając wodę.
- Wstaw je do zmywarki.
- Nie, pozmywam.
- Na prawdę nie trzeba.
- Jak chcesz.
Posłuchał mnie po raz kolejny.. Ha!
Gdy już kończyłam robić kawę do pomieszczenia weszła Ashley z Brayan'em.
- Hey .. robię kawę chcecie też ? - zapytałam.
- Tak chętnie, dziękuje i Cześć. - Odpowiedziała Ash.
- Ja też poproszę.
- Już się robi.
Nalałam do 4 kubków napoju i podałam każdemu. Bray stał przy wysepce z Ashley a Justin siedział przy wysepce.
- Coś jest tak trochę niekomfortowo. - powiedziałam.
- No trochę. - zaśmiała się Ash.
- Przepraszam, ale nie mogę - wybuchłam śmiechem na co szatyn mi dorównał.
- Było was wczoraj słychać w całym domu jak nie w okolicy - odezwał się Justin.
Zawstydzona dziewczyna odr\wróciła się plecami do  nasz i oparła czoło na ramię mojego brata.
- A was też było nieźle słychać. - odgryzł się Brayan.
Popatrzeliśmy na siebie z Justin'em ale każde z nas się nie odezwało.
W tym momencie wszedł do kuchni Austin.
Ma świetnie wyczucie czasu..