niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 006

Byłam już w drodze do szpitala, kiedy znowu dostałam sms'a.
Od Nieznany:
Lepiej uważaj na tej drodze. Najwięcej jest wypadków z zamyślenia się. I tak nie dowiesz się  kim jestem. A i jeszcze jedno jak będzie dzwonić żona Denis'a masz powiedzieć, że Ashley ma problemy z matmy i potrzebuje z 4 godziny dodatkowo i czy by jej nie mogła pomóc. Kiwnij głową jak się zgadzasz. + Ja jestem wszędzie. 
Obejrzałam się do około i zauważyłam jak jedzie auto z nad przeciwka szybko skręciłam na swój pas.  Po chwili byłam już pod szpitalem. Weszłam do środka i podeszłam do recepcji. 
- Dzień dobry, mogę w czymś pomóc ? - zapytała średniego wzrostu szatynka. 
- Szukam Tom'a Kyler'a
- Pokój 167
- Dziękuje- mruknęłam i poszłam w kierunku Tom'a. 
Po nie całych 2 minutach byłam w jego pokoju. 
- Jak się czujesz ? - zapytałam. 
- Od 40 minut jak jakoś już lepiej, sam nie wiem czemu mi się polepszyło. Jak Jack do ciebie dzwonił to nie wiedziałem co się dzieje. 
Spojrzałam na niego dziwnie. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyciągnęłam go i spojrzałam kto dzwoni. Żona Denis'a. Kurwa  
-Musze odebrać - powiedziałam do chłopaków i podeszłam w kąt pokoju. 
- Halo ? - powiedziałam kiedy już odebrałam.
- Hey Charl, dzwoniłaś do mnie. 
- Ahh no tak.. umm.. no chciałam się spytać czy nie ma pani trochę wolnego czasu, bo moja przyjaciółka ma problem z jednym z tematów. 
- Jasne, Charlotte dla ciebie i twoich przyjaciół mam zawsze czas.
- Ohh dziękuje.. - uśmiechnęłam się szeroko chcąc widzieć już minę Ashley jak jej o tym powiem. 
- To się jeszcze do gadamy, do zobaczenia Charl. 
- Oczywiście, do zobaczenia. - zakończyłam rozmowę i się odwróciłam do chłopaków. 
Patrzyli na mnie zdziwieni. 
- No co ?
- Wiesz co zrobi Ash jak się dowie co właśnie zrobiłaś.. - powiedział Jack z szeroko otwartymi oczami.
- Nic mi nie zrobi, bo się mnie boi. - powiedziałam lekko uśmiechając się. - I jak się wam mieszka w nowym domu ? - zapytałam patrząc na Tom'a . - będziesz mieć pokój obok mojego - pościłam mu oczko i dodając szeroki uśmiech. 
Ahh właśnie zapomniałam też wam powiedzieć, że chłopaki się do mnie.. tzn do nas przeprowadzają, bo ich dom się spalił. Będzie nam się lepiej mieszkało wszystkim razem. 
- Tak samo.. praktycznie - mówi Jack. 
- No właściwie cały czas przesiadywaliście u nas.. to różnicy nie robi. 
- No właśnie - uśmiechnął się leniwie. 
- Dobra ja będę lecieć.. mam nadzieje, że będziesz dziś na imprezie Jack. - spojrzałam na niego bacznie się przyglądając.
- Jak tylko wypiszą Tom'a to pojedziemy od razu do domu, powinni go wypisać za jakieś 1,5 godziny.
- Co ? - spytałam zdziwiona.
- No.. zanim przyjechałaś to jego stan się polepszył o 75% i nie wiem jak do tego doszło, bo zanim wyszedłem po kawę to cały się trząsł, był blady i nie wiedział kim jestem. 
- Dziwne... - urwałam na chwilę myśląc czemu tak szybko poczuł się dobrze. - Dobra lecę.. Do zobaczenia.. buziaki - posłałam im w powietrzu całusa i wyszłam. 
Kolejny sms.
Od Nieznany :
Zrobiłaś to o co poprosiłem, na razie masz czas wolny ode mnie. Ahh i powinnaś mi podziękować za Tom'a. Do zobaczenia słońce.
Czyli jest chłopakiem.. dobra.. może da mi więcej wskazówek i go jakoś namierzę.. Te smsy są strasznie dziwne. 
Potrząsnęłam głową i wróciłam do rzeczywistości. Zrobiłam krok prawą nogą potem lewą, prawą, lewą i tak na zmianę, aż doszłam do mojej gabloty. Otworzyłam drzwi i usiadłam na miękką skórę. Położyłam torebkę obok mnie i odpaliłam silnik. Wyjechałam na drogę i wbiłam drogi bieg dodałam trochę gazy lewą stopę nałożyłam na pedał sprzęgła i wbiła trójkę. Powtórzyłam czynność jeszcze raz i jechałam już z prędkością 140 km/h. Było mi jeszcze mało.. przyśpieszyłam do 160 km/h i wbiłam piątkę.  Jechałam tak do samego końca.. jak już wjechałam na moją ulice to spowolniłam, nacisnęłam pedał sprzęgła i jeszcze raz i następny.. i otrzymałam dźwięk jaki chciałam uzyskać. Podjechałam pod dom, wyciągnęłam kluczyki i zawierzywszy torebkę wyszłam z auta. Zamknęłam je i ruszyłam w kierunku drzwi. Otworzyłam je i weszłam do środka zawieszając kluczyki na wieszak. Weszłam na schody i zobaczyłam jak Brayan stoi na samej górze. 
- Czemu nie jesteś w szkole ? - zapytał unosząc lewą brew.
Podniosłam tylko rękę by skończył.
- Jasne.. znowu poszłaś do Denis'a.
- Bray.. za chwile zejdę na dół.. i pogadamy.
Prychnął coś pod nosem i zeszedł na dół do salonu. 
Weszłam do swojego pokoju i od razu poszłam pod prysznic. Umyłam włosy i ciało. Zapomniałam wziąć jakiekolwiek ubrania to podeszłam do komody która znajdywała się w garderobie i wyciągnęłam czystą bieliznę wzięłam jeszcze szory i top biały.Ubrałam się szybko, bo na ogół nie ubieram się w garderobie każdy może wejść a zawsze mam otwarte drzwi do tego pomieszczenia. Także wyszłam z pokoju ale jeszcze wróciłam się po komórkę. Zeszłam do salonu i usiadłam na jednej z kanap. 
- Co chciałeś ? - zapytałam brata. 
I kolejny sms tego dnia. Sprawdziłam od kogo przyszedł.
Od Justin. 
Bądź gotowa za 2 godziny. 
Spojrzałam na zegar który był powieszony na ścianie i wskazywał 15. Nie wiem czy zdążę.
- Sorry Bray ale muszę się iść szykować, bo wychodzę z Justin'em. 
- Kto to Justin ? - zapytał zszokowany. 
- Ten palant który ze mną wczoraj przegrał.
- Skoro to palant to po co z nim idziesz ?
- Brayan. - powiedziałam śmiejąc się.
- Dobra dobra idź już pogadamy później.
Wychodziłam już z salonu ale odwróciłam się.
- Przyjdę z nim tu później na imprezę. - puściłam mu oczko i szeroko się uśmiechnęłam.
- Spoko. - odwzajemnił uśmiech. 
Weszłam do pokoju i podeszłam do półki gdzie mam lakiery do paznokci... wybrałam biały.. będzie pasował do mojej karnacji teraźniejszej. Ostatnio dość dużo się opalałam, uwielbiam jak moje ciało się opalone. Wracając do tematu nałożyłam pierwsze na płytkę paznokcia bezbarwny lakier a później biały. Gdy tylko wyschnął wstałam i poszłam do łazienki by się pomalować.. zaczęłam od lekkiego pudru, eyelinera a na koniec tusz i przeźroczysty błyszczyk na usta. Jak już skończyłam wyszłam z łazienki i ruszyłam w kierunku garderoby by wybrać strój. Zdecydowałam się na czarną sukienkę i złote szpilki. Ubrałam się i zostało mi jeszcze 15 minut. W sam raz na ułożenie włosów.. Wzięłam w rękę rozgrzaną lokówkę i pokręciłam je lekko.Przeczesałam grzywkę ręką i wyszło mi to. Wzięłam jeszcze torebkę i już chciałam wychodzić, ale weszła Ashley.
- Heyyy- przedłużyła patrząc na mnie. 
- Cześć.. 
- Czemu nie było cie w szkole ? - zapytała siadając na łóżku.
- Musiałam wyjść, Jack dzwonił.
- Rozumiem... - spojrzała na mój strój - A ty gdzie się wybierasz ?
- Idę na kolacje z Justin'em. - uśmiechnęłam się lekko.
- Justin ? Kto to ?
- Pamiętasz jak przyglądaliśmy się temu przystojniakowi w oknie u ciebie ? 
- Takkk... i ?
- Wczoraj to z nim wygrałam i zaprosił mnie na kolacje.
- I tak po prostu się zgodziłaś ? Ty zgodziłaś się na randkę ? - zapytała zszokowana wstając i podchodząc do mnie.
- Tak.. ruszam na przód Ash. 
- Na to czekałam, nie możesz żyć przeszłością.. - lekko mnie przytuliła a w tym czasie przyszedł sms.
Wyciągnęłam go z torebki i odblokowałam.
Od Justin :
Jestem na dole. 
Do Justin :
Już schodzę ;).
- Ash.. muszę lecieć, Justin już czeka. -nachyliłam się by ucałować dziewczynę w policzek.
- Trzymaj się tam.. i powodzenia. - krzyknęła jak już wyszłam z pokoju.
Zeszłam już na dół, pożegnałam się z bratem i wyszłam przed dom.
Justin stał oparty o maskę swoją corvette. Gdy mnie zobaczył podniósł się i podszedł do mnie.
- Pięknie wyglądasz Charlotte. - uśmiechnął się promiennie. 
Jezusie.. jaki on ma uśmiech.. 
- Dziękuje, ty też niczego sobie. - powiedziałam idąc do auta.
- Pozwól, że tego nie skomentuje. - Otworzył mi drzwi i czekał aż usiądę.
Powoli usiadłam na miękką i lodowatą skórzaną skórę. Zatopiłam się w niej czekając aż szaty wsiądzie. 
******
Przepraszam, że kazałam wam tyle czekać na rozdział.. :(
Teraz idę do liceum.. dużo pracy mnie czeka, ale postaram się dodawać rozdziały i pisać je w wolnym czasie.