sobota, 27 września 2014

Rozdział 008

Ten rozdział dedykuje Karolinie, która specjalnie poświęciła swój wolny czas( nie ucząc się do szkoły włącznie ) i przeczytała mojego bloga. Dziękuje.. ♥

Weszliśmy do domu i pierwsze co zobaczyłam to chłopaków siedzących w salonie. Impreza trwała dalej. Napotkałam wzrok Austin'a jego oczy nie przestawały patrzeć na mnie, nagle spojrzenie padło na moje dłonie. Spojrzałam zdezorientowana w tym kierunku i nawet nie zdałam sobie sprawy, ze Justin złączył nasze dłonie. Przesunął dłoń na moja talie i przycisnął do sobie mocniej. Spojrzałam na niego i uśmiechnął się do mnie.
- Pójdę po coś do picia - szepnęłam przysuwając się do jego ucha.
- Co ? - krzyknął.
- Pójdę po coś do picia - powtórzyłam tylko tym razem głośniej.
- Dobrze - powiedział i musnął mój policzek.
Puścił mnie z objęć i poszłam do kuchni i wzięłam 2 zielone kubeczki. Do Justin'a kubka nalałam piwa a do siebie soku. Wzięłam je do rąk i się odwróciłam i wpadłam na Jack'a wylewając wszystko na siebie.
- Jack.. - spojrzałam na niego był już pijany.
- Charl.. przepraszam.. - uśmiechnął się przepraszająco. - naprawdę przepraszam.
- Dobra nic się nie stało. - wzięłam kolejne 2 kubeczki i powtórzyłam czynność. Po raz kolejny je podniosłam z blatu i poszłam w kierunku salonu. Zauważyłam kilka znajomych twarzy, zaczęłam szukać Justin'a, aż natknęłam się na grupkę chłopaków popychających się. Podeszłam bliżej i teraz dopiero zobaczyłam, że tam stoi Justin, Austin, Bray, Tom i Paul. Podeszłam jeszcze bliżej, aż dotarłam do Justin'a.
- Co ty tu robisz ? - zapytał Austin.
- Stoję jak nie widzisz - odpowiedział szatyn.
- No co ty - zakpił Aus. - Wypieprzaj stąd. Nikt cie tu nie chce.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić - Justin zrobił 2 kroki na przód by pokazać, że w każdej chwili jest gotowy do walki.
- Dość już narobiłeś .. - krzyknął cały nabuzowany.
To oni się znają ? 
- Nic mi nie udowodnisz.. - oczy mu pociemniały i napiął mięśnie.
Spojrzałam na Brayan'a by coś zrobił.
- Chłopaki spokój - w końcu się odezwał.
W tym momencie Justin dostał w nos od Austin'a. Chłopak nie był ani chwili dłużny i oddał mu. Spojrzałam szybko na brata.
- Bray ! - krzyknęłam, by ich rozdzielił. Nic nie mogłam zrobić, bo nadal miałam kubki w dłoniach.
- Dosyć - krzyknął Bray. Nie spodziewałam się, że aż tak głośno krzyknie. Muzyka nagle ucichła i wszystkich spojrzenia padły na nas.
Justin wstał i pomógł wstać Austin'owi. Ten tylko popatrzał na niego i sam wstał bez jego pomocy.
Podeszłam do Justin'a.
- Chodź idziemy. - powiedziałam patrząc na niego z góry. Wszystkie dziewczyny patrzały tylko i wyłącznie na szatyna i jego odsłonięte tatuaże. - Impreza trwa dalej - krzyknęłam i włączyli po chwili muzykę.
Weszliśmy na schodu i kierowaliśmy się do mojego pokoju. Justin otworzył drzwi wiedząc, że mam zajęte ręce.
- Usiądź na łóżku. - wskazałam głową w tym kierunku.
Odstawiłam kubki na szafkę nocną i spojrzałam na chłopaka. Miał zakrwawiony nos i pociętą wargę.
- Poczekaj chwile. - Wzięłam apteczkę i wróciłam do szatyna. - Nie ruszaj się.
Nalałam na wacik wody utlenionej i przyłożyłam do jego wargi. Syknął z bólu. Przemywałam jeszcze chwile po czym przyłożyłam gazik.
- Trzymaj przez chwilę.
Następnie powtórzyłam czynność nalewając wodę na płatek i tym razem przyłożyłam go do nosa.
Do drugiej ręki wzięłam czysty płatek i od razu przyłożyłam gdy odstawiłam ten mokry. Ścisnęłam trochę mocniej niż chciałam przez co Justin syknął ponownie.
- Przepraszam. - szepnęłam zerkając mu w oczy.
Chwycił mnie niespodziewanie w tali i pociągnął do siebie tak, że usiadłam na nim i moja klatka piersiowa przylegała do jego.
- Jesteś cała mokra, czemu ?
- Jack na mnie wpadł.
- Jack Timor ?
- Tak, znasz go ?
- Jasne.. z przeszłości.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Idę się przebrać i tobie też coś dam zaraz.
Chciałam zejść ale on jeszcze bardziej wzmocnił uścisk.
- Puścisz mnie ?
- Nie - zaśmiał się - albo tak, jeśli dasz mi buziaka.
- Możesz sobie pomarzyć.
- Nie to nie.. - powiedział jakby obrażony ?
- To puścisz mnie ? - schyliłam się i dałam mu całusa w szyję.
- No niech ci będzie.
Wstałam i poszłam do garderoby i ubrałam się szybko , jeszcze koszulka do Justin'a i mogę iść.
Weszłam do pokoju i chłopak był bez koszulki. Spojrzałam na niego dziwnie.
- Coś nie tak ? - zapytał.
- Nie sądziłam, że aż tak dużo będziesz miał tych tatuaży.
Uśmiechnął się do mnie słodko.
Podałam mu bluzkę.Patrzał cały czas na mnie. Na każdy mój ruch. Na moje włosy, oczy, usta, nos, ręce, brzuch, nogi. Wszędzie gdzie się dało. Natomiast ja na jego tatuaże. Były tak jak jakaś historia jego życia. Każdy z osobna o czymś opowiadał. A wszystkie razem tworzyły jego całe życie.
- Która godzina ? - zapytał.
Spojrzałam na zegarek, który wcześniej ubrałam.
- 21.40.. jedziesz czy zostajesz ?
- Jak chcesz.
- Może opowiesz mi coś o sobie ?
- Okey.. - powiedział nieco speszony. - Będziemy tak dalej stać czy usiądziemy ?
- Bądź położymy się.
Spojrzał na mnie lekko zdziwiony. Położył się pierwszy, ale jeszcze przed tym ściągnął buty. ja zrobiłam to samo.
- Nie gryzę.. chodź tu - pokazał rękami bym się przybliżyła.
Przysunęłam się lekko do niego, położyłam głowę na jego klatkę piersiową i dalej się wpatrywałam w jego tatuaże, bo nie ubrał tej koszulki co mu przyniosłam.
- Opowiesz mi o każdym z osobna z twoich tatuaży ?
- To długa historia.
- Ja mam czas.
Zaśmiał się.
- No dobrze.. tak więc..
Słuchałam go bardzo uważnie tak jakby był nauczycielem i mówił coś bardzo ważnego co będzie na sprawdzianie. Albo go zdasz i przejdziesz, albo na odwrót także powtarzałam kolejno jego słowa w głowie. Co chwile zadawałam jakieś pytania. Widać, że był z kilkoma bardzo zżytymi. Jeden bardzo przykuł moją uwagę.
- A ten co oznacza ? - Zapytałam - Widzę tu kobietę z skrzydłami a z włosów wychodzą jej małe ale to bardzo małe rogi ?
- Ohh.. ta tym jest moja mama.. była jak anioł ale czasami zachowywała się jak straszny diabeł.
- Przepraszam, że ci przerwę, ale była czy jest ?
- Była.. - przerwał na chwile.. - zmieniła się już, po wypadku.
- Przykro mi.
- Nie musi być ci przykro. Tak więc.. kocham ją najmocniej na świecie.. rozwiodła się z moim ojcem czy miałem 9 lat.. ale po 3 latach ponownie wzięli ślub tylko, że cywilny. Nie mam pojęcia czemu ci aż tak dużo mówię o sobie. Jesteś pierwszą osobą która wie o mnie tak dużo. Nawet mój brat tyle nie wie co ty. A wspominając o nim to muszę cię z nim poznać. Jest przeciwieństwem mnie. Nie wdał się nigdy w bójki, nigdy nie palił i nie pił. Synek mamusi. - Zaśmiał się.
Zacisnął rękę na mojej tali i przesunął mnie tak, że leżałam na plecach a on wisiał nade mną.
- Lubie cię wiesz Charlotte ? - Uśmiechnął się po raz setny tego wieczoru.
- Ja ciebie też lubię Justin.
Przybliżył się do mojej twarzy i spojrzał prosto w oczy a po chwili schylił się i złączył nasze usta w długi namiętny pocałunek.


****
I mamy rozdział 008 .. Rozdział mi się podoba.. następny rozdział pojawi się jak przyjdzie mi trochę weny. Ogółem wena przyszła mi z minuty na minutę.
Ahh i ile wyświetleń.. GENIALNIE.. Kocham was za to ♥ Niedługo pobijemy do 7k.. ;)
P.S
Weny dostaję tylko jak usłyszę wspaniałą piosenkę. Jak chcecie by rozdziały były 2 razy na miesiąc lub trochę wcześniej ( nic nie obiecuje ! ) to możecie podesłać mi jakąś nutkę na ask'a.. :)
http://ask.fm/justdowhatyoushould
A tym razem towarzyszyła mi piosenka :
https://www.youtube.com/watch?v=Jl8fV1jUQPs

piątek, 12 września 2014

Rozdział 007

Powoli usiadłam na miękką i lodowatą skórzaną skórę. Zatopiłam się w niej czekając aż szatyn wsiądzie. 
Już po chwili był obok mnie zapalając silnik. Jechaliśmy dość długo około 40 min, aż w końcu podjechaliśmy pod restaurację. Chłopak wysiadł z samochodu jak poparzony i otworzył mi drzwi. Wysiadłam przy pomocy jego ręki i poprawiłam sukienkę. Wzięłam do ręki jeszcze torebkę i ruszyliśmy do środka. 
- Dobry wieczór, miałem tu rezerwacje na nazwisko Bieber.
- Dobry wieczór, Nazwisko się zgadza, proszę za mną. 
Szatyn położył rękę na dole moich pleców bym zaczęła iść w wyznaczonym kierunku poprzez kelnera. Usiedliśmy na przeciwko siebie i od razu dostaliśmy karty.
- Za chwile się zjawie by przyjąć zamówienie. - powiedział mężczyzna.
Otworzyłam kartę i najpierw spojrzałam na napoje a dopiero później na kolacje jakie tu oferowali. Nagle wszystkie moje myśli zaczęły skupiać się tylko na jeden osobie. Na Justin'ie. Dlaczego mnie zaprosił na kolacje, dlaczego akurat pojawił się w tej dzielnicy i dlaczego siedze ty z nim. Dziwne.. muszę się tego dowiedzieć.
- Poproszę cole i specjalność dnia a dla ciebie Charlotte ? - spojrzał na mnie szatyn.
Dopiero teraz się zorientowałam, że już kelner przyszedł. 
- Poproszę pomarańczowy sok i sałatkę grecką.
-Dobrze zaraz przyniosę napoje.
- Dobrze. - odpowiedział szatyn i przechylił głowę w moją stronę.
- Więc.. Jak ci minął dzień ?
- Spokojnie..- przerwałam na chwilę- można tak powiedzieć a tobie ? - zapytałam z grzeczności.
- Dziś pracowity. 
- Dobra przejdźmy do rzeczy.. dlaczego akurat mnie zaprosiłeś ? 
- Chciałem cię poznać i bardzo mi się spodobałaś.
- Pojawiłeś się  znikąd i od razu zapragnąłeś mnie poznać.. dziwne., nie prawdasz ?
- To nie jest dziwne Charlotte.
- Ale dlaczego ja ?
- Już odpowiedziałem na te pytanie.
- Coś mi w tobie nie gra. Jesteś taki miły.. i patrzysz na mnie - wyciągnęłam dłoń w jego stronę i zaczęłam kręcić w powietrzy kółka wskazującym palcem przed jego oczami - tym swoim wzrokiem, jakbyś chciał się czegoś dowiedzieć.
Szatyn poprawił się na siedzeniu i odkaszlną.
- Wydaj ci się - uśmiechnął się.
- Cokolwiek. - odwróciłam głowę by spojrzeć przez okno.. jeździłam wzrokiem dosłownie wszędzie od drzew po śmietnik. Zainteresowało mnie auto Justin'a. Szukałam kiedyś takiego, ale nigdzie nie mogłam je dostać.
- Skąd masz te auto ? - wskazałam na jego samochód i spojrzałam na niego.
- Umm.. kupiłem je.
- To oczywiste, ale gdzie ? - uśmiechnęłam się lekko.
- Mój kolega sprowadza różne auta i je później sprzedaje, więc zainteresowało mnie to co te maleństwo pod maską. 
- Czemu mi o tym powiedziałeś ? - zdziwiłam się.. może coś podejrzewa.
W tym momencie przyszedł do nas ten sam kelner z naszymi napojami.
Przyłożyłam szklankę do ust i upiłam łyk.
- Opowiesz mi coś o sobie ? 
- Chodzę do szkoły.. uwielbiam imprezy, spotykam się z przyjaciółmi .. jak każda normalna nastolatka.. mówić dalej ?
- A coś innego ?
- A niby co takiego ?
- To ty masz mi to powiedzieć.
- Wiesz, że idziemy po kolacji na imprezę do mnie. Pamiętasz ?
- Ahh.. co za szybka zmiana tematu.. oczywiście, że pamiętam.
- To dobrze. 
***
- Dziękujemy za odwiedzenie naszej restauracji państwo Bieber.
- My nie... - zaczęłam.
- My także dziękujemy. - uśmiechnął się Justin, wyszliśmy z budynku i chłopak położył rękę na moim biodrze.
- Przesadzasz Bieber.
- Heyyy... pokazuje właścicielowi jakie z nas dobre małżeństwo.
- Skąd wiesz, że patrzy ?
- Wyczuwam to.. - uśmiechnął się lekko dusząc chichot - odwróć się za 3..2..1.. i teraz.
Odwróciłam się i miał racje patrzał na nas.. pożerał nas tym swoim wzrokiem.
- Jak.. ty.. dlaczego ?- nie wiedziałam jakie pytanie mu zadać.
- Przyzwyczaj się kochanie. - wypowiedział ostatnie słowo słodko na dodatek muskając  mój policzek.
- Woo hoo.. tyle już wystarczy.. - powiedziałam zabierając jego rękę z mojego ciała.
- Czemu jesteś taka nie dostępna.. ? 
- To ty myślałeś, że jak mnie zaprosisz na kolacje to ci wskoczę do łóżka.. ? 
- Oczywiście, że nie. 
- Cokolwiek Justin.
Otworzył auto i pozwolił mi pierwsze wsiąść a później sam obszedł samochód i wsiadł do niego.
- A właśnie skąd wiedziałeś gdzie mieszkam ? Nawet nie podałam ci adresu.
- Ja wiem wszystko o tym mieście.. znam każdą dzielnice w tym - pokazał mały palec - właśnie seksownym paluszku. 
Przybliżył swój palec do ust i go zdmuchnął tak jakby był to pistolet.
- Bieber to nie film. 
- Chciałem tylko pofantazjować.. a ty wszystko psujesz.
- Cokolwiek.
- Nadużywasz tego słowa. 
Obróciłam się w jego stronę przystawiając usta do jego ucha.
- Cokolwiek - powiedziałam mrucząc a na dodatek zagryzając jego płatek uszny.
-Usiądź na miejscu Charlotte.
Dałam rękę na jego udo i zaczęłam drapać to miejsce tak by dostał gęsiej skórki na całym ciele. 
- Przesadzasz. 
- Ja ? Nie. - słodko się uśmiechnęłam.
- Usiądź na miejscu.. proszę cię - obrócił się w moją stronę i zacisnął mocno szczękę.
- Jak sobie chcesz.. - odpowiedziałam i usiadłam na swoje miejsce przechylając głowy by spojrzeć za okno.