piątek, 12 września 2014

Rozdział 007

Powoli usiadłam na miękką i lodowatą skórzaną skórę. Zatopiłam się w niej czekając aż szatyn wsiądzie. 
Już po chwili był obok mnie zapalając silnik. Jechaliśmy dość długo około 40 min, aż w końcu podjechaliśmy pod restaurację. Chłopak wysiadł z samochodu jak poparzony i otworzył mi drzwi. Wysiadłam przy pomocy jego ręki i poprawiłam sukienkę. Wzięłam do ręki jeszcze torebkę i ruszyliśmy do środka. 
- Dobry wieczór, miałem tu rezerwacje na nazwisko Bieber.
- Dobry wieczór, Nazwisko się zgadza, proszę za mną. 
Szatyn położył rękę na dole moich pleców bym zaczęła iść w wyznaczonym kierunku poprzez kelnera. Usiedliśmy na przeciwko siebie i od razu dostaliśmy karty.
- Za chwile się zjawie by przyjąć zamówienie. - powiedział mężczyzna.
Otworzyłam kartę i najpierw spojrzałam na napoje a dopiero później na kolacje jakie tu oferowali. Nagle wszystkie moje myśli zaczęły skupiać się tylko na jeden osobie. Na Justin'ie. Dlaczego mnie zaprosił na kolacje, dlaczego akurat pojawił się w tej dzielnicy i dlaczego siedze ty z nim. Dziwne.. muszę się tego dowiedzieć.
- Poproszę cole i specjalność dnia a dla ciebie Charlotte ? - spojrzał na mnie szatyn.
Dopiero teraz się zorientowałam, że już kelner przyszedł. 
- Poproszę pomarańczowy sok i sałatkę grecką.
-Dobrze zaraz przyniosę napoje.
- Dobrze. - odpowiedział szatyn i przechylił głowę w moją stronę.
- Więc.. Jak ci minął dzień ?
- Spokojnie..- przerwałam na chwilę- można tak powiedzieć a tobie ? - zapytałam z grzeczności.
- Dziś pracowity. 
- Dobra przejdźmy do rzeczy.. dlaczego akurat mnie zaprosiłeś ? 
- Chciałem cię poznać i bardzo mi się spodobałaś.
- Pojawiłeś się  znikąd i od razu zapragnąłeś mnie poznać.. dziwne., nie prawdasz ?
- To nie jest dziwne Charlotte.
- Ale dlaczego ja ?
- Już odpowiedziałem na te pytanie.
- Coś mi w tobie nie gra. Jesteś taki miły.. i patrzysz na mnie - wyciągnęłam dłoń w jego stronę i zaczęłam kręcić w powietrzy kółka wskazującym palcem przed jego oczami - tym swoim wzrokiem, jakbyś chciał się czegoś dowiedzieć.
Szatyn poprawił się na siedzeniu i odkaszlną.
- Wydaj ci się - uśmiechnął się.
- Cokolwiek. - odwróciłam głowę by spojrzeć przez okno.. jeździłam wzrokiem dosłownie wszędzie od drzew po śmietnik. Zainteresowało mnie auto Justin'a. Szukałam kiedyś takiego, ale nigdzie nie mogłam je dostać.
- Skąd masz te auto ? - wskazałam na jego samochód i spojrzałam na niego.
- Umm.. kupiłem je.
- To oczywiste, ale gdzie ? - uśmiechnęłam się lekko.
- Mój kolega sprowadza różne auta i je później sprzedaje, więc zainteresowało mnie to co te maleństwo pod maską. 
- Czemu mi o tym powiedziałeś ? - zdziwiłam się.. może coś podejrzewa.
W tym momencie przyszedł do nas ten sam kelner z naszymi napojami.
Przyłożyłam szklankę do ust i upiłam łyk.
- Opowiesz mi coś o sobie ? 
- Chodzę do szkoły.. uwielbiam imprezy, spotykam się z przyjaciółmi .. jak każda normalna nastolatka.. mówić dalej ?
- A coś innego ?
- A niby co takiego ?
- To ty masz mi to powiedzieć.
- Wiesz, że idziemy po kolacji na imprezę do mnie. Pamiętasz ?
- Ahh.. co za szybka zmiana tematu.. oczywiście, że pamiętam.
- To dobrze. 
***
- Dziękujemy za odwiedzenie naszej restauracji państwo Bieber.
- My nie... - zaczęłam.
- My także dziękujemy. - uśmiechnął się Justin, wyszliśmy z budynku i chłopak położył rękę na moim biodrze.
- Przesadzasz Bieber.
- Heyyy... pokazuje właścicielowi jakie z nas dobre małżeństwo.
- Skąd wiesz, że patrzy ?
- Wyczuwam to.. - uśmiechnął się lekko dusząc chichot - odwróć się za 3..2..1.. i teraz.
Odwróciłam się i miał racje patrzał na nas.. pożerał nas tym swoim wzrokiem.
- Jak.. ty.. dlaczego ?- nie wiedziałam jakie pytanie mu zadać.
- Przyzwyczaj się kochanie. - wypowiedział ostatnie słowo słodko na dodatek muskając  mój policzek.
- Woo hoo.. tyle już wystarczy.. - powiedziałam zabierając jego rękę z mojego ciała.
- Czemu jesteś taka nie dostępna.. ? 
- To ty myślałeś, że jak mnie zaprosisz na kolacje to ci wskoczę do łóżka.. ? 
- Oczywiście, że nie. 
- Cokolwiek Justin.
Otworzył auto i pozwolił mi pierwsze wsiąść a później sam obszedł samochód i wsiadł do niego.
- A właśnie skąd wiedziałeś gdzie mieszkam ? Nawet nie podałam ci adresu.
- Ja wiem wszystko o tym mieście.. znam każdą dzielnice w tym - pokazał mały palec - właśnie seksownym paluszku. 
Przybliżył swój palec do ust i go zdmuchnął tak jakby był to pistolet.
- Bieber to nie film. 
- Chciałem tylko pofantazjować.. a ty wszystko psujesz.
- Cokolwiek.
- Nadużywasz tego słowa. 
Obróciłam się w jego stronę przystawiając usta do jego ucha.
- Cokolwiek - powiedziałam mrucząc a na dodatek zagryzając jego płatek uszny.
-Usiądź na miejscu Charlotte.
Dałam rękę na jego udo i zaczęłam drapać to miejsce tak by dostał gęsiej skórki na całym ciele. 
- Przesadzasz. 
- Ja ? Nie. - słodko się uśmiechnęłam.
- Usiądź na miejscu.. proszę cię - obrócił się w moją stronę i zacisnął mocno szczękę.
- Jak sobie chcesz.. - odpowiedziałam i usiadłam na swoje miejsce przechylając głowy by spojrzeć za okno.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz